wtorek, 12 sierpnia 2014

mieszkanie w indyjskim stylu

Nie bede opisywac perypetii mirszkaniowych bo nie chcę juz myslec o tym ani chwili dluzej.
 Mamy pokój. Mamy mieszkanie z hinduską rodziną. I jest nam tu cudownie.
Ojciec (ok. 40 lat), matka (ok 27) i 4 dzieci (od 6 miesiecy do 8lat). Oprocz fajnej atmosfery mamy tez bariere jezykowa ale staramy sie przekazac sobie najwazniejsze zyciowe informacje.
Po upchnieciu rzeczy w dosc malym pokoju Khan-glowa rodziny powiedział, że mamy mówić gdybyśmy czegokolwiek potrzebowały. Prosi tylko o nie sprowadzanie naszych narzyczonych. Powiedziałam, że nie mamy narzyczonych- mamy za to pokój w ktorym ledwo mieścimy się same. Zaręczyn nie przewidujemy, więc jeden problem został rozwiązany.
Dzieci Khana nie są jak dzieci angielskie (i w ogole większość dzieci), co bardzo lubi podkreślać. Nie krzyczą, nie rozwalają wszystkie wkoło siebie, nie męczą człowieka na każdym kroku i generalnie mądre, roześmiane i sympatyczne są to stworzonka. Najstarszy tłumaczy co mówi do nas Mama w języku Paszto i tak właśnie się komunikujemy. Ona w pięknym sari a ja najczęściej zmęczona po pracy w czarnym służbowym wdzianku.
Przed chwilą jeden z maluszków zapukał do pokoju i dostałysmy taką indyjską kolację z jeszcze ciepłym chlebem. Jest bardzo pyszne i BARDZO ostre. Nie wiem czy mój angielski wskoczył przez ten wyjazd na wyższy level ale wiem, że dziękuję w Paszto to "mirabani" i widzę duże perspektywy na naukę jeszcze kilku słówek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz